Czas na tą książkę w piśmie

Postać biernika „tę” jest dziś niewątpliwie fleksyjnym archaizmem, wyjątkiem, pozostałością po dawnej, rzeczownikowej deklinacji zaimkowej. Nie ma sensu się przy niej upierać…

W listach i e-mailach do Państwa (m.in. od p. Mariana D. z Krakowa i internauty w****zk@wp.pl) powtarza się pytanie o zasadność trwania przy zasadzie, że w bierniku l. poj. poprawną formą żeńskiego zaimka wskazującego ta jest .

– Może by na początku XXI w. językoznawcy zliberalizowali stanowisko w tej kwestii i uznali, że skoro mówi się i pisze tamtą książkę, tamtą szkołę, tamtą rozmowę, to tak samo może być tą książkę, tą szkołę, tą rozmowę? – padają argumenty.

Wszystko wskazuje na to, że wcześniej czy później tak się właśnie stanie. Lwia część Polaków używa bowiem w bierniku formy , coraz częściej pojawia się ona w ustach ludzi wykształconych, a nawet przenika do tekstów pisanych poważnych publikacji naukowych.

Zwracał na to uwagę już 40 lat temu prof. Witold Mańczak (Z zagadnień językoznawstwa ogólnego, Wrocław 1970, s. 302-303). Krytykował tych, którzy „… poczynają sobie jak dyktatorzy i ustalają, że poprawną formą biernika l. poj. ma być »tę«, nie bacząc na to, że 99 proc. Polaków mówi »tą«”. W ten sposób dochodzi do marnotrawstwa energii społecznej, jakim jest namawianie 99 proc. społeczności językowej do mówienia tak, jak mówi 1 proc. ludności”.

Wydaje się, że trzeba to zmienić z jeszcze jednego powodu.

Otóż samogłoskę nosową ę w wygłosie wyrazów należy wymawiać bez nosowości jako [te ksiąszke], [te szkołe], [te rozmowe]. Wiedzą o tym niektórzy prezenterzy telewizyjni i aktorzy. Pamiętają z pewnością Państwo i to, że członkowie zespołu „Bolter” śpiewają [Daj mi te noc], a nie: [Daj mi tą noc]…

Tymczasem owa wzorcowa artykulacja coraz bardziej zaczyna przeszkadzać mniej wyrobionych językowo osobnikom.

W sieci można natrafić na tekst wierszowany, w którym autor podważa wymowę zaimka ta w bierniku jako [te]. Twierdzi, że to niepotrzebne utrudnienie, gdyż nie wiadomo wówczas, czy chodzi o tę baterię czy o te baterie:

  • Dostałem [te baterie]
  • I dlatego przyjąłem [te opcje].
  • Powiedziała: Założyłam [te biżuterie],
  • A ja nieomal rozdzieliłem [te materie].
  • Później wybudowałem [te kurie],
  • Bo znam [te ewangelie].
  • A ona wciąż miewa [te histerie].
  • Nagle dostałem [te racje]
  • I zjadłem na [te kolacje].
  • Prowadziłem [te dyskusje],
  • Więc zamówiłem [te loże]
  • Sprzedając [te obligacje],
  • Dałem jej tam [te róże].
  • A później zawitałem na [te stacje],
  • Gdzie zrobiłem [te transakcje].

Rzeczywiście, nie ma różnicy… Gdyby zgodzić się na formę w bierniku liczby pojedynczej, wątpliwości by znikły.

Czas wyjaśnić, skąd się wzięło owo w IV przypadku zaimka wskazującego ten w rodzaju żeńskim i dlaczego utrzymuje się do dzisiaj.

Mamy do czynienia z pozostałością po dawnej odmianie rzeczownikowej zaimków. Kiedyś charakteryzowały się one tym, że dostosowywały się fleksyjnie do wyrazów, którym towarzyszyły. Np. wyrażenie (ta) siekiera deklinowano – głównie w gwarach – następująco: (ty) siekiery, (ty) siekierze, (siekierę, z () siekierą, o (ty) siekierze.

Jeszcze niekiedy i dzisiaj posługują się formą dopełniaczową ty zamiast tej  starsze osoby. Mówią np. Do ty pory niczego nie dostałam  lub Od półtory godziny czekam na ciebie, tzn. sięgają po stare, rzeczownikowe brzmienie liczebnika ułamkowego półtora w dopełniaczu (dziś poprawnie jest: do tej pory i półtorej godziny).

Ta sama odmiana rzeczownikowa obejmowała wiele innych zaimków, np. inne zaimki wskazujące ów, tamten oraz zaimki dzierżawcze mój, twój, swój, nasz, wasz.

Wszystkie one w bierniku rodzaju żeńskiego przyjmowały formy z : owę, tamtę, moję, twoję, swoję, naszę, waszę.

Taką archaiczną postać zaimka (moję) odnajdujemy np. w tekście pieśni wielkopostnej: Wzniosłeś na krzyż ręce swoje / za niesprawiedliwość moję.

Dodam, że jeszcze do połowy XIX w. w mowie i tekstach naszych przodków pełno było takich biernikowych form zaimków rodzaju żeńskiego kończących się na . Dopiero później otrzymały one końcówkę – taką samą, jaką od zawsze miały przymiotniki rodzaju żeńskiego.

Było o tyle prostsze, że zarówno jedne, jak i drugie pełnią w zdaniu rolę przydawek, a więc spełniają tę samą funkcję składniową. Jak by to brzmiało, gdybyśmy dziś mówili podziwiam moję kochaną matkę?

A zatem w ciągu wieków doszło do wyrównania odmiany zaimków przymiotnych i przymiotników. Ów proces objął nie tylko zaimki dzierżawcze mój, twój, swój, nasz, wasz, ale i wskazujące ów, tamten (mówimy i piszemy ową dziewczynę, tamtą osobę). Oparł mu się jedynie zaimek ten w bierniku rodzaju żeńskiego, a to dlatego, że jest niezwykle często używany.

Postać jest dziś niewątpliwie fleksyjnym archaizmem, wyjątkiem, pozostałością po dawnej, rzeczownikowej deklinacji zaimkowej. Przyszedł chyba czas, by forma , tak jak formy ową, tamtą, moją, naszą itp., uzyskała status normy języka pisanego (na razie językoznawcy zezwalaja na nią jedynie w mowie).

MACIEJ MALINOWSKI

***

Temat odcinka dotyczący tego, czy dopuścić do użytku w piśmie formę biernikową (np. tą sprawę,książkę, rozmowę), spotkał się z odzewem czytelników. Oto ich opinie:

 (ziel******es**@gmail.com):

Uważam że powinniśmy zachować archaiczną formę „tę”, ale tylko pod warunkiem, że będzie to jedyna poprawna forma zarówno w mowie, jak i w piśmie. Jeżeli ludzie przyzwyczają się, że wolno im używać formy „tą” w mowie, to trudno będzie im zapamiętać, że w piśmie taka forma jest niepoprawna. Dziękuję, że prowadzi Pan tę stronę, bo czytając artykuły, można się nie tylko dowiedzieć, „jak się mówi”, ale też „dlaczego”.

(aj**@is.***.pl):

Odłóżmy na półkę „tą książkę” i nie sięgajmy po nią, kiedy jeszcze mamy szansę przeczytać „tę książkę”. Nasz język ojczysty zmienia się bardzo szybko od czasu tzw. transformacji, więc lepiej tego nie przyspieszać zapisami w słownikach. Już teraz nikt (z wyjątkiem Adama Daniela Rotfelda i innych dyplomatów) nie powie, że ktoś jest „delegowany” na placówkę. Dziennikarze, politycy, naukowcy „oddelegowują”. Pewnie taka będzie norma za parę lat…

(c.k******a@gmail.com):

Choć „tę regułę” wyssałam niemal z mlekiem matki i konsekwentnie ją w piśmie stosuję, to bez wahania podnoszę „tą rękę” za zmianą. Uważam za pewien rodzaj hipokryzji krytykowanie kogoś za pisanie „tą”, kiedy pozwala mu się tak mówić…

(jed*****@interia.pl):

–  Jestem zdecydowanie przeciwna zalegalizowaniu zaimka „tą” zamiast „tę”. Ludziom starającym się poprawnie mówić i pisać nie sprawia on najmniejszego kłopotu, mają go po prostu we krwi. Jeśli jednak ulegniemy pokusie i zgodzimy się na owo małe ustępstwo (i tak już w powszechnym użyciu), to powoli będziemy bezradni wobec wziąść”, „rok dwutysięczny dziesiąty”, „tu pisze” czy „poszłem”.

Scroll to Top