Autorzy słowników i poradników wciąż każą nam pisać „sylwester” i to zarówno wtedy, gdy mamy na myśli ‘dzień 31 grudnia, a zwłaszcza wieczór i noc z 31 grudnia na 1 stycznia’, jak i wówczas, kiedy chodzi o ‘bal, zabawę urządzane tej nocy’…
Swego czasu (jakieś dwa lata temu) zaapelowałem na tych łamach do językoznawców o to, żeby słowo Sylwester w znaczeniu ‘cały dzień 31 grudnia, a zwłaszcza wieczór i noc z 31 grudnia na 1 stycznia’ zapisywać wielką literą.
Argumentowałem, że ostatni dzień w roku, podobnie jak Wigilia (’24 grudnia’), dla wszystkim nas jest czymś wyjątkowym, niejako świętem, choć normalnie idzie się wtedy do pracy.
Niestety, autorzy słowników i poradników są głusi na mój apel, wciąż każą nam pisać sylwester i to zarówno wtedy, gdy mamy na myśli ‘dzień 31 grudnia, a zwłaszcza wieczór i noc z 31 grudnia na 1 stycznia’, jak i wówczas, kiedy chodzi o ‘bal, zabawę urządzane tej nocy’.
Tymczasem uzus, czyli powszechny zwyczaj językowy Polaków, jest inny: i w jednym wypadku, i w drugim lwia część rodaków pisze Sylwester…
Liberalniejsze zdanie w omawianej kwestii wyraził ostatnio prof. Mirosław Bańko z Internetowej Poradni Językowej PWN. Na pytanie korespondenta (korespondentki?) odpowiedział, że „pisownia »Sylwester« jest uzasadniona, gdy chodzi o noc, w którą odbywają się zabawy. Podstawą wyboru takiego zapisu może być przepis dotyczący pisowni nazw świąt i dni świątecznych, tutaj zastosowany nieco przewrotnie, bo odniesiony do nocy, a nie dnia”.
Wprawdzie językoznawca opowiada się za wielką literą w nazwie Sylwester jedynie w odniesieniu do ‘wieczoru i nocy’, a nie ‘całego dnia kończącego dany rok’, ale i tak wydaje się to „krokiem we właściwym kierunku”.
Najważniejsza część 31 grudnia, czyli wieczór, noc, została uznana za coś odświętnego, wyjątkowego, a tym samym słowo Sylwester znalazło się wśród nazw świąt i dni świątecznych, takich np. Boże Narodzenie, Wielkanoc, Gwiazdka, Popielec, Wielki Tydzień.
Postawmy jednak pytanie: czy jest sens dzielenia całego ostatniego dnia w roku na „dzień” i na „wieczór oraz noc”? W zbiorze haseł słownikowych musiałyby się wówczas znaleźć dwie pozycje: sylwester (ogólnie ‘dzień 31 grudnia’) i Sylwester (‘wieczór i noc z 31 grudnia na 1 stycznia’).
Po co jednak aż tak bardzo komplikować sprawę? Uznajmy, że ostatni dzień w roku jest w całości czymś wyjątkowym, a zatem zapisujmy owo słowo tak samo. Stwórzmy jedno hasło: Sylwester, czyli ‘dzień 31 grudnia, wieczór i noc z 31 grudnia na 1 stycznia’.
Pozostaje jeszcze kwestia druga.
Nie zapominajmy o tym, że sylwester ma, jak wspomniałem, i drugą definicję: ‘bal, przyjęcie, zabawa urządzane tej nocy’, i że powinien być wówczas – zgodnie z [regułą106] zawartą w Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod red. prof. Edwarda Polańskiego
(„nazwy obrzędów, zabaw i zwyczajów związanych z danym świętem pisze się małą literą, np. »andrzejki«, »mikołajki«, »dożynki«, »śmigus-dyngus«, »lany poniedziałek«, »walentynki«, »juwenalia«”)
– pisany małą literą, np.
W tym roku idę na sylwestra do opery;
Ostatnio bawiłam się na sylwestra w wąskim gronie przyjaciół;
Rok temu fantastycznie spędziłam sylwestra.
Tylko że na większości plakatów, w przeróżnych ogłoszeniach i anonsach prasowych prawie zawsze widuje się słowo sylwester w znaczeniu ‘bal’ zapisane wielką literą, np. na Sylwestra z Atrakcjami w hotelu „Sheraton”;
Wyjątkowy Sylwester z Gwiazdami w górach;
Niepowtarzalny Sylwester 2009/2010 w Spa nad morzem.
Organizatorzy na siłę dorabiają wtedy ideologię, że chodzi o nazwę własną konkretnej imprezy, a nie o ogólne określenie pewnego zwyczaju lub zabawy, a więc że można użyć w wyrazie Sylwester wielkiej litery.
Wydaje się, że i tutaj należałoby zliberalizować ortograficzne stanowisko, czyli w tym wypadku (znaczenie ‘bal’) postawić na pisowniową oboczność sylwester albo Sylwester.
MACIEJ MALINOWSKI