Mamo, kup mi loda

Dawniej słowniki zamieszczały wyłącznie słowo lody w znaczeniu ‘zamrożonego smakołyku’. Dziś językoznawcy usankcjonowali liczbę pojedynczą tego wyrazu…

Czy wyrazu lody w znaczeniu ‘zamrożona masa przygotowywana z mleka, cukru, jaj, owoców oraz różnych przypraw smakowych i aromatycznych’ można już dziś używać w liczbie pojedynczej? – pyta internautka.

Inaczej mówiąc – czy poprawne są zwroty kupić loda, jeść loda, prosić o loda, delektować się lodem?

Odpowiem tak: to zależy od tego, co mamy na myśli.

Kiedy w kawiarni czy restauracji poprosimy o lody, zamówimy lody, z pewnością otrzymamy kielich czy puchar tego zamrożonego przysmaku składającego się z kilku gałek. Gdy zaś w sklepie dziecko spyta o lodowy smakołyk, ekspedientka sięgnie do zamrażarki i wyjmie z niej  pojedynczego loda na patyku. My więc zjemy lody, a dziecko – loda.

Dawne słowniki poprawnej polszczyzny zamieszczały wyłącznie formę pluralną lody. Zamawiało się więc lody, zapraszało kogoś na lody, produkowało różne rodzaje lodów, kupowało lody, jadło lody. Starsi językoznawcy (chociażby Stanisław Słoński, autor wydanego w 1947 r. Słownika polskich błędów językowych) jednoznacznie potępiali zwrot kup mi loda.

Czas jednak zrobił swoje. W Słowniku poprawnej polszczyzny PWN z 1973 r. pod redakcją Witolda Doroszewskiego sformułowania kupić dziecku loda, prosić o loda, chcieć loda itp. uznano już za dopuszczalne, ale tylko wtedy, gdy chodziło o  porcję  takiego smakołyku w specjalnym opakowaniu.

Dzisiaj Nowy  i Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego sankcjonują to potoczne użycie i wprowadzają do języka ogólnego. Kto się więc posługuje sformułowaniami jeść loda, kupować loda, prosić o loda, nie popełnia błędu.

Mamy teraz w języku polskim dwa wyrazy:

(te) lody, używane wyłącznie w liczbie mnogiej, w znaczeniu ogólnie ‘słodka zamrożona masa z mleka lub jogurtu, z dodatkiem jaj, owoców, przypraw itp.’, i (ten) lód, czyli ‘porcja takiej masy’, którego jednak – ze względu na to, że słowo lód znaczy przede wszystkim ‘zamarznięta woda’– nie używa się w mianowniku.

Według językoznawców możliwe są tylko formy dopełniacza, biernika i narzędnika rzeczownika lód. Wolno powiedzieć: nie jadłem jeszcze dzisiaj loda; mam ochotę na loda; z tym lodem to chyba przesadziłaś. Nie wolno natomiast: ten lód mi smakował (zawsze: te lody mi smakowały).

Na co dzień jednak słyszy się formę lód również w mianowniku (mówią tak głównie dzieci).

Owa oboczność gramatyczna zwrotu jeść lody – jeść loda ma związek z wytwarzaniem tego smakołyku. W dawnych czasach lody przyrządzano sposobem domowym, kręcono je ręcznie, w metalowych puszkach obłożonych lodem zmieszanym z solą lub saletrą. Taki deser znany był początkowo jedynie na przyjęciach, rautach wydawanych przez zamożnych właścicieli. Dopiero później prywatni wytwórcy zaczęli otwierać w centralnych punktach miast cukiernie bądź lodziarnie i lody stały się ogólnie dostępne.

Dopóki mrożony przysmak podawano w naczyniu, zawsze nosił nazwę lody. Ale z czasem upowszechnił się zwyczaj sprzedawania gałek w waflowym opakowaniu w kształcie rożka albo jako „coś osadzonego na patyku”. O ile dwie-trzy gałki ciągle jeszcze były lodami, o tyle kawałek zimnej, uformowanej masy na patyku zaczęto powoli określać lodem na patyku (na wzór lizaka na patyku). Wtedy to pojawiły się określenia: mamo, kup mi loda; chcę loda itp.

Dziś w przygotowywaniu lodów ludzi wyręczyły maszyny – automaty, lody produkuje się na skalę masową, a ich sprzedażą w większych lub mniejszych opakowaniach, a także na sztuki parają się super- i hipermarkety oraz sklepy. Zamrożonych, słodkich deserów oferowanych w ten sposób jest bez liku, stąd jeszcze większe rozpowszechnienie konstrukcji z lodem w liczbie pojedynczej.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top