Kongestia

Nie ma powodu, żeby tym specjalistycznym terminem zastępować w zwykłej rozmowie wyrażenie „korek drogowy”…


– Zainteresowało mnie słowo „kongestia” użyte w pewnym tekście dotyczącym transportu drogowego. Z kontekstu domyśliłam się, że oznacza ono zwiększony ruch samochodów w mieście w określonych godzinach dnia. Chciałabym wiedzieć, jakie jest pochodzenie tego wyrazu i czy można się nim posługiwać w zwykłej rozmowie w zastępstwie wyrażenia „korek na drodze” – pyta internautka.
Rzeczownik kongestia (nie: kognestia, jak się czasami słyszy) w znaczeniu, którego domyśla się czytelniczka, czyli ‘wzrost liczby pojazdów na drogach, większe natężenie ruchu’, pojawił się w obiegu niedawno, może dopiero kilka lat temu, jako zapożyczenie z języka angielskiego. Tam określenie congestion (street, road) istotnie znaczy ‘zator samochodowy (na ulicy, na drodze)’.

Po omawiany wyraz chętnie sięga się wtedy, gdy chodzi o wszelkie zatłoczenie na szlakach komunikacyjnych – nie tylko na lądzie, ale i na morzu czy na niebie. Kongestią jest więc wymuszony postój pociągu przed semaforem, kiedy nie może wjechać na stację, tłok w portach i związane z tym oczekiwanie statku na redzie czy krążenie samolotów nad lotniskiem, gdy – przeciążone – nie może ich przyjąć lub na zewnątrz panują niesprzyjające warunki atmosferyczne.

Zdarza się, że o kongestii mówi się nawet wtedy, gdy w telekomunikacji słabo działa internet bądź przeciążone są linie telefoniczne, a nawet wówczas, nieco przenośnie (nie polecam, to pretensjonalne…), kiedy w sklepie zrobiła się kolejka do lady.

Nowo wydane słowniki języka polskiego czy wyrazów obcych nie zdążyły jeszcze zamieścić hasła kongestia w definicji, o której mowa. Poprzestają na starej, i to medycznej.

Okazuje się bowiem, że słowo kongiestja – zapisywane wówczas fonetycznie z cząstką -gie- i jotą w zakończeniu (taka w dawnych latach obowiązywała ortografia) – ale w znaczeniu medycznym ‘nawał, napływ, uderzenie krwi’ (z łac. congestio dosł. ‘skupienie, nagromadzenie’) odnotował już Słownik języka polskiego, tzw. warszawski, Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego z 1902 roku. (t. II, s. 438).

Po pół wieku, w brzmieniu obowiązującym dzisiaj – z -g- i zakończeniem -ia – zamieścił je Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1961, t. III, s. 915), powtarzając, żekongestia to ‘nadmierny napływ krwi do naczyń krwionośnych jakiegoś organu, uderzenie krwi do głowy; przekrwienie’ (z cytatem z Bolesława Prusa: O Boże! Po co ja tyle piłem… Przy takim dniu gorącym mogę jeszcze kongestii dostać…).

Na tę samą definicję natrafiamy dzisiaj w Wielkim słowniku wyrazów obcych PWN pod redakcją Mirosława Bańki (Warszawa 2003, s. 666) i w Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny pod redakcją Haliny Zgółkowej (Poznań 1998, t. 17, s. 145).

Wychodzi na to, że kongestia jest neosemantyzmem, czyli wyrazem, który miał kiedyś inny (wyłącznie medyczny) sens, współcześnie zaś funkcjonuje w nowym, dotąd nieznanym.

Pozostaje jeszcze kwestia etymologii, o którą pyta internautka.

O ile pierwszą kongestię wiązaliśmy genetycznie z łaciną, z czasownikiem congerere (‘razem nosić, zbierać, gromadzić’; con- ‘razem, wspólnie’) i rzeczownikiem congestus (‘gromadzenie, gnieżdżenie się’; formę congestio trzeba odrzucić jako błędną…), o tyle obecną przejęliśmy wprost z angielszczyzny, w której congestion znaczy nie tylko ‘nagromadzenie krwi w jakiejś części ciała’, ale także ‘wszelkie nagromadzenie czegoś powodujące zakłócenie w czymś, przeciążenie, przeładowanie’ (np. traffic congestion ‘korek uliczny’).

Tak samo, tzn. podwójnie, rozumieją to słowo dziś Francuzi (u nich też występuje słowo congestion wymawiane jako [kążestią]), Hiszpanie (congestión) czy Włosi (congestione).

Jak widać, wyraz kongestia, jako europeizm, jest z pewnością potrzebny w tekstach specjalistycznych, ale zbyteczny w języku codziennym. Nie mówmy więc, że wczoraj, kiedy jechałem do pracy, była straszna  kongestia, i spóźniłem się do pracy…

MACIEJ MALINOWSKI

 

Scroll to Top