Pełnioletnie wyprzedaże

Takiego przymiotnika w polszczyźnie nie ma. Zabawa słowna w reklamach nie zawsze bywa udana…

Centrum Handlowo-Rozrywkowe Kraków Plaza reklamuje się ostatnio hasłem „Pełnioletnie wyprzedaże”. Wydaje mi się, że w języku polskim nie istnieje przymiotnik „pełnioletni”, więc po co wymyślać takie słowo i psuć polszczyznę? Czy nie wystarczyłoby napisać na banerze po prostu „Letnie wyprzedaże? – pyta internautka (eskxxxxx@go2.pl; pełniejsze dane do wiadomości mojej i redakcji).

Copywriterzy – poproszeni przez właścicieli krakowskiej galerii handlowej o wymyślenie chwytliwego hasła związanego z obniżką cen towarów – musieli rzeczywiście długo i intensywnie myśleć, skoro w ich głowach zrodził się neologizm pełnioletni.

Jak słusznie zauważa czytelniczka, takiego wyrazu słowniki nigdy nie odnotowywały, zresztą nikt z leksykografów nie odważyłby się go wprowadzić do obiegu i dzisiaj, gdyż pod względem słowotwórczym wydaje się nie do zaakceptowania.

Chodzi bowiem o sztuczny twór przymiotnikowy, wywiedziony z wyrażenia pełnia lata, czyli rzeczownika r. żeń. (ta) pełnia i przydawki wyrażonej rzeczownikiem w dopełniaczu (kogo? czego?) lata.

Mamy pełnię lata, z nieba leje się żar, więc wszystkich  g o r ą c o  zapraszamy (to też fragment słów z reklamy) na pełnioletnie wyprzedaże, inaczej mówiąc wyprzedaże w okresie, kiedy jest, kiedy nastała pełnia lata – uznano w zaciszu gabinetów działu reklamy „Plazy” i puszczono w obieg jakże „oryginalne” w mniemaniu samych twórców hasło. Miało być intrygujące i na dłużej pozostać w głowach odbiorców.

Nie wzięto jednak pod uwagę tego, że taka zabawa słowna (choć w reklamach wolno eksperymentować, np. sięgać do kalamburów, gry słów czy paronomazji, np. może morze pomoże) jest zawsze mocno ryzykowna (według mnie pełnioletnie wyprzedaże są niestety hasłem reklamowym niedobrym, chybionym).

Zgodnie z regułami słowotwórstwa nie tworzy się bowiem przymiotników będących złożeniem rzeczownika z rzeczowną przydawką dopełniaczową, nie mówi się i nie pisze – przykładowo – szumomorskie wspomnienia (od: szum morza), płaczodziecięce zachowanie (od: płacz dziecka) czy uśmiecholosowa wygrana w totolotka (od: uśmiech losu).

Dlatego tak samo nie do przyjęcia jest wyraz pełnioletnie (rdzeń rzeczownika pełni– + spójka o + –letni) i także formy pełniojesienne (od: pełnia jesieni), pełniozimowe (od: pełnia zimy) czy pełniowiosenne (od: pełnia wiosny), gdyby ich chciał ktoś używać. Na pewno nie natrafimy też (chyba że w poezji) na neologizm pełnioksiężycowe (od: pełnia Księżyca).

Omawiane słowo drażni nas jeszcze z innego powodu, a mianowicie z tego, że bardzo przypomina przymiotnik pełnoletnie (pełnoletni, pełnoletnia).

Kiedy się więc tylko rzuci okiem na hasło pełnioletnie wyprzedaże widniejące na tablicach reklamowych Kraków Plaza, w pierwszej chwili przemyka człowiekowi przez myśl, że w członie początkowym tkwi błąd. Rzecz jasna, natychmiast przychodzi refleksja, że nie może chodzić o połączenie wyrazowe pełnoletnie wyprzedaże, ponieważ byłby to oczywisty nonsens.

Doprawdy trudno zrozumieć, dlaczego osoby zatrudnione w działach reklamy firm (albo pracujące na zlecenie) tak niemiłosiernie wydziwiają. Czyż nie wystarczyło napisać: Pełnia lata, czas na wyprzedaże w Kraków Plaza albo po prostu Letnie wyprzedaże w Kraków Plaza, za czym opowiada sie internautka?

Na koniec kilka słów o wyrazie wyprzedaż.

Używa się go obocznie do wysprzedaż, a to dlatego, że istniał kiedyś czasownik przedać (przedawać), czyli ‘spieniężyć coś’. Od niego, przez dodanie przedrostków s-, wy-, od-, powstały później czasowniki sprzedać, wyprzedać, odprzedać.

Skoro funkcjonował w obiegu komunikacyjnym czasownik wyprzedać, musiał też być rzeczownik oznaczający nazwę czynności – wyprzedaż (do członu wyprzed- doszła końcówka -aż). Kiedy jednak forma przedać (przedawać) wyszła z użycia, a zaczęto mówić i pisać sprzedać, upowszechniły się z czasem czasowniki wysprzedać (wysprzedawać), odsprzedać (odsprzedawać), a tym samym i rzeczowniki wysprzedaż i odsprzedaż.

MACIEJ MALINOWSKI

 

Scroll to Top