O zagadkowości słowa spodnie

Niektórzy nie mogą zrozumieć, dlaczego o czymś, co nie jest ‘dwiema sztukami czegoś stanowiącymi całość’, można powiedzieć „para”

Wiele osób  (ostatnio pewien widz z zagranicy w programie Telewizji Polonia „Słownik polsko-polski” prowadzonym przez prof. Jana Miodka) zastanawia się nad tym, dlaczego mówi się para spodni, para dżinsów, para kalesonów, para majtek, para okularów, para nożyczek.

Przecież słowo para odnosi się do czegoś, co określa ‘dwie sztuki czegoś, co stanowi całość’, np. do butów, skarpetek, rękawiczek, pończoch czy spinek od koszuli. Tymczasem spodnie, dżinsy, kalesony, majtki, okulary, nożyczki są jedne…

A jednak w wyrażeniach para spodni, para dżinsów, para kalesonów, para majtek, para okularów, para nożyczek nie należy się doszukiwać błędu.

Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN (z 2004 r.) pod red. prof. Andrzeja Markowskiego podaje (na s. 748), że zdarza się, iż „wyraz para występuje także w połączeniach z niektórymi rzeczownikami niemającymi l. pojedynczej i oznacza wówczas jeden przedmiot”, np. para nożyczek, para sań, para okularów.

Natrafimy tam również na informację, że zamiast dwie, trzy, cztery pary, pięć, sześć itp. par rajstop, sań, okularów można mówić i pisać dwoje, troje, czworo, pięcioro, sześcioro itp. rajstop, sań, okularów. 

Nie wspomina się jednak o rzeczowniku spodnie.

W innym miejscu, w Poradni językowej PWN, prof. Mirosław Bańko przestrzega przed tym, by nie używać sformułowania dwoje spodni, tylko sięgać po wyrażenie dwie pary spodni. Rzeczywiście, chyba nie upowszechniły się przez dziesięciolecia sformułowania dwoje spodni, dwoje kalesonów, dwoje majtek itp.

Jak widać, nie wszystkie wyrazy z grupy pluralia tantum da się sensownie połączyć z liczebnikami zbiorowymi, i dotyczy to właśnie wyrazu spodnie. Może gdyby ktoś lansował przed laty żeńską formę l. poj. (ta) spodnia jako synonim (tej) nogawki, (tej) nogawicy, byłoby dziś gramatycznie łatwiej. Współcześnie niektórzy wymyślili postać syngularną (ten) spodzień – mówili żartobliwie O, jaki masz piękny spodzień!, ale się nie przyjęło.

Nietrudno wywnioskować, dlaczego do wyrazów, które oznaczają jeden przedmiot, mimo wszystko przylgnęło słowo para.

Sprawa jest prosta: po prostu przedmioty czy rzeczy, o których mowa, zawierają dwa elementy: spodnie – dwie nogawki, okulary – dwa szkła optyczne w oprawce, nożyczki – dwa ostrza połączone przegubowo, sanie – dwie płozy.

Takie jest racjonalne wytłumaczenie tego, że o spodniach wolno powiedzieć jedna para, mimo że chodzi o jedną sztukę.

Sporo w tym względzie wyjaśnia etymologia słowa spodnie i historia krawiectwa.

Dawniej (do XIV w.) zarówno kobiety, jak i mężczyźni nosili długie szaty i suknie aż po kostki. Ale że tak odzianym osobnikom trudno było wsiąść na konia, ktoś wpadł na pomysł, żeby rozciąć ową suknię czy szatę i zszyć ich dwie dolne połowy.

Tak oto pojawiły się w ubiorze ludzi nogawki (albo nogawice), zakrywające z osobna nogę, które pierwotnie skryte były pod wierzchnim odzieniem, tzn. stanowiły spodni ubiór, czyli ‘coś noszonego pod spodem’. Dopiero po latach same stały się wierzchnim elementem ubrania.

Pisze o tym Jerzy Turbasa w książce „ABC męskiej elegancji” (Kraków 2001): w sarmackiej Polsce, gdy ubiorem wierzchnim były kontusz i żupan, pod spód wkładano tzw. spodni ubiór wyposażony w dwie szerokie nogawki.

Owe nogawki przypinano najpierw do specjalnego paska zapinanego pod tuniką (nie były jeszcze połączone). Z czasem stały się wierzchnim odzieniem od pasa w dół, gdyż zrezygnowano z długich sukni i szat na rzecz czegoś krótszego.

W drugiej połowie XIV w. zakrywały już całe nogi. Początkowo każdą nogawkę przypinano haftką lub pętelką do kaftana lub serdaka, jednak nie było to praktyczne, taka nogawka odpinała się przy najmniejszym nawet ruchu bądź wstawaniu z krzesła czy fotela.

Wybawieniem okazał się wynalazek krawców z Burgundii.

Wymyślili oni bufiaste, watowane opaski na biodrach, do których przytwierdzało się nogawki. Później z owymi opaskami zaczęły one stanowić całość.

W ciągu następnych stuleci nowy krawiecki twór ewoluował. Dla wygody mężczyzn wymyślono w nim rozporek, żeby za każdym razem nie zdejmować całego stroju. Słowo rozporek ma związek z czasownikiem pruć, które dawniej pisało się przez ó (jako próć). Po prostu krawiec rozpruł kawałek materiału w górnej części stroju…

A dlaczego nowy wynalazek dolnego, wierzchniego odzienia otrzymał ostatecznie nazwę spodnie?

Cóż, pozostano przy pierwotnym określeniu, że nogawki noszono ‘pod spodem’ wierzchniej sukni czy szaty… 

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top