Jest standard. A mógł być standart

Według słowników trzeba wymawiać [standart], ale: [standardu], [o standardzie], [standardy], [standardowy]. Wiele osób taka artykulacja drażni…

– Rodzice powtarzali  mi: piszesz „standard”, lecz wymawiasz „standart”. W tej chwili w telewizji i w radiu słyszę wyłącznie wymowę „standard”. Czyżby w ciągu lat coś się w tej kwestii zmieniło – pyta pani R.C (adres e-mailowy do mojej wiadomości).

Oto, co na ten temat mówi Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN (z 2004 r.) pod red. prof. Andrzeja Markowskiego (s. 1098): standard (nie: standart) [wym. standart, nie: standard], D. standardu [wym. standardu], nie: [standartu].

Jak widać, artykulacja [standart] możliwa jest wyłącznie w mianowniku l. poj., kiedy końcowe dźwięczne „d” przechodzi w bezdźwięczne „t”. W pozostałych przypadkach obowiązują wygłosowe –du, -dowi, -dem, – dzie, czyli [standardu], [standardowi], [standardem], [o standardzie]. W l. mn. już w I przypadku musimy powiedzieć [standardy] i dalej: [standardów], [standardom], [standardami], [o standardach]. Tak samo [standardowy], [standardowo]…

Niestety, nie wszyscy użytkownicy polszczyzny podzielają stanowisko językoznawców w tej kwestii. Uważają, że słowo standard w takiej postaci graficznej i fonetycznej zostało nam narzucone z góry, z języka angielskiego.

Tymczasem wywodzić je trzeba ze starofrancuskiego formy étendart (od łac. extendere 'rozwijać’), a później standart, tak więc śmiało zapisywać przez „t” i w ten sposób wymawiać. Później i Francuzi zaczęli pisać étendard (przez „d”) i standard.

W języku niemieckim też początkowo istniała forma die Standarte (dosłownie 'sztandar, chorągiew’), z którą omawiane słowo ma wiele wspólnego. Był der Standart, dopiero po jakimś czasie zdecydowano się na der Standard.

Okazuje się, że formę standart dałoby się obronić i od strony gramatycznej.

Otóż polszczyzna zna prawo dysymilacji, czyli rozpodobnienia powtarzających się spółgłosek. Jeśli w jakiejś formie wyrazowej występują obok siebie dwie takie same głoski, wówczas dochodzi do zamiany jednej z nich (zwykle drugiej) na inną.

Najlepiej pokazać to na przykładach.

Mamy w polszczyźnie rzeczowniki prześcieradło, kufajka (‘watowana kurtka robocza’), biszkopt czy folwark. Dziś przyjmują one taką postać graficzną, ale pierwotnie brzmiały zupełnie inaczej: prześcieładło, fufajka, biszkokt, forwark. Mówiono i pisano: prześcieładło, gdyż istniał czasownik prześciełać (‘poprawiać, układać pościel na łóżku’), fufajka, bo słowo to zapożyczyliśmy z j. ros. –  фуфайка), biszkokt, ponieważ ów wyraz pochodzi od angielskiego bis coctus ‘dwa razy pieczony’, i  forwark (z niem. Vorwerk ‘dawne duże gospodarstwo rolne’).

We wszystkich przywołanych wyrazach doszło właśnie do rozpodobnienia jednakowo brzmiących głosek (nastąpiła tzw. dysymilacja fonetyczna). Dlatego mamy dziś słowo prześcieradło (ł – ł rozpodobnione na r – ł), słowo kufajka (f – f rozpodobnione na k – f), słowo biszkopt (k – k rozpodobnione na k – p) i słowo folwark (r – r rozpodobnione na l – r).

Spytajmy zatem retorycznie: czy opisywane zjawisko nie mogło zajść również w rzeczowniku standard  (rozpodobnienie d – d na d – t)?

Oczywiście, że mogło.

Dlaczego mimo to językoznawcy nie dostrzegli tego i nie opowiedzieli się za wyrazem standart? Znikłyby raz na zawsze trudności z wymawianiem tego słowa, mówiłoby się [standart], [standartu], [standarcie], standarty], [standartowy], a nie – jak obecnie – [standart], ale: [standardu], [o standardzie], [standardy], [standardowy]).

Coś Państwu zdradzę!

Okazuje się, że pisownię standart (przez „t”) zamieścił wydany dokładnie przed półwieczem (przez Państwowe Wydawnictwo „Wiedza Powszechna”) Mały słownik wyrazów obcych przygotowany przez Feliksa Jakubowskiego. Na s. 354 czytamy: standart, ‘wzorzec, według którego odbywa się masowy wyrób towaru, np. butów, ubrań itp.’

Niestety, późniejsi leksykografowie jak jeden mąż postawili na standard, ale o dziwo przez jakiś czas nie potępiali pisowni… standartowy! Natrafimy na nią w t. VIII Słownika języka polskiego PWN pod red. prof. Witolda Doroszewskiego (z 1966 r.): standartowy p. standardowy.

Współczesne słowniki konsekwentnie każą nam pisać: standard – standardowy – standaryzacja – standaryzować, i… tak musi zostać, choć wymowa z wygłosowym -du, -owi, -dzie wielu osobom wydaje się ciągle dziwna, sztuczna.

Nawiasem mówiąc, nie mają racji ci, którzy twierdzą, że formy standaryzacja, standaryzować są powiązane z pisownią standart (w przeciwnym wypadku należałoby oczekiwać określeń standardyzacja, standardyzować powstałych od standard przez dodanie zakończeń -yzacja i -yzować). Taki argument odpada, wtedy pisałoby się bowiem standartyzacja, standartyzować.

Słowo standaryzacja powstało z francuskiego standarisation, a czasownik standaryzować – z francuskiego standariser.

 MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top