Pokrapia Zosię wkoło wyborną perfumą ‒ pisał w „Panu Tadeuszu” Adam Mickiewicz. Ale dziś nie ma żadnej perfumy ani żadnego perfuma
Internautka prosi o zwrócenie uwagi na błędne używanie przez wiele osób formy (ten) perfum lub (ta) perfuma. Zauważam to i ja. Oto przykłady wynotowane z internetu:
Chyba nie chodzi o to, żeby mieć perfum za 200 zł, tylko o to, żeby ładnie pachniał;
Kupiłam niezwykle ładny perfum , zmysłowy, podoba się facetom;
Mój kierownik jest przystojny i używa zajeb…… perfumu;
Szukam jakiejś słodkiej perfumy;
Psikam czasem mocno szalik perfumą męża i dobrze się potem czuję…
Perfumy to wyraz pochodzący z języka francuskiego, jednak na grunt polski przyjęty został w trochę innej postaci.
Wyrażenie par fumée [wym. par fiME] znaczy dosłownie ‘przez dym’, stąd ‘substancję wywołującą miłą woń, zapach’ nazwano we Francji le parfum.
Francuzi mają zarówno rzeczownik rodzaju męskiego (le) parfum, czyli ‘flakon, butelka zapachów, aromatów’, jak i jego odpowiednik w l.mn. (les) parfums (‘flakony, butelki zapachów, aromatów’), od których to form utworzono wyrazy pochodne: parfumer ‘perfumować’, se parfumer ‘perfumować się’ i parfumarie ‘perfumeria’.
Jak widać, w oryginale wszystkie te słowa zaczynają się od par-.
Być może i my mówilibyśmy dziś i pisali (te) parfumy, albo nawet (ta) parfuma, czyli przez par- (drugą formę zamieszczał w swym Słowniku etymologicznym z 1927 r. Aleksander Brückner), gdyby nie to, że w języku łacińskim i włoskim istniał czasownik perfumare (‘przedymiać’).
Podobieństwo brzmieniowe i częściowo semantyczne słów parfumer i perfumare sprawiło, że w niektórych językach na określenie ‘flakonu, butelki zapachów, aromatów’ wykształciła się forma z nagłosowym per-: perfume (w angielskim i hiszpańskim) i perfumo (we włoskim; dziś profumo).
Przy „francuskiej” formie pozostali natomiast Niemcy – w języku niemieckim istnieją obocznie słowa Parfum i Parfüm.
Polszczyzna włączyła do swego zasobu leksykalnego formę z cząstką per-, a językoznawcy zdecydowali się od razu na postać pluralną (te) perfumy.
Kiedy wydawało się, że zostanie ona przez wszystkich zaakceptowana, w mowie ludzi pochodzących z Wileńszczyzny zauważono nagle regionalizm (ta) perfuma. Sięgnął po nią w Księdze V „Pana Tadeusza” sam Adam Mickiewicz. Pisał tak:
Telimena otwiera petersburskie składy,
Dobywa flaszki perfum, słoiki pomady,
Pokrapia Zosię wkoło wyborną perfumą
(Woń napełniła izbę), włos namaszcza gumą.
Niewątpliwie wieszcz posłużył się narzędnikiem perfumą, żeby go zrymować z gumą, co było o tyle łatwiejsze, że słowo guma znaczyło też kiedyś ‘pomada do włosów’, a więc wiązało się z tą samą sferą dbania o higienę, wygląd itp.
Skoro (tej) perfumy używał Mickiewicz (dodajmy, że perfumę włączali później do swych tekstów m.in. Jarosław Iwaszkiewicz i Pola Gojawiczyńska), trafiła ona, rzecz jasna, do słowników.
Odnotował ją Słownik języka polskiego (tzw. słownik wileński) z 1861 r. wydany staraniem Maurycego Orgelbranda.
Ciekawe, że nie było jej jeszcze w Słowniku języka polskiego Samuela Bogusława Lindego wydanym trzy lata wcześniej, w 1858 r. (figurowało tam hasło perfumy ‘wonne rzeczy drogie robione, suche, mokre olejki’, tylko że z dopełniaczem… perfumów; dziś mówimy i piszemy perfumy, perfum).
A zatem jeśli ktoś posługuje się obecnie formą (ta) perfuma, to od biedy może jej bronić i powoływać się na samego mistrza Adama (pamiętajmy jednak, że Co wolno Mickiewiczu, to nie tobie, Nitschu – że przypomnę pewną historyjkę sprzed wielu lat rodem z polonistyki na UJ). Gorzej, gdy sięga się po (ten) perfum…
Nie mam wątpliwości, że owa męska forma upowszechnia się (głównie w języku ludzi młodych) pod wpływem angielskiego słowa perfume.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że w oryginale występuje on w postaci singularnej zarówno w znaczeniu ‘zapach, aromat, woń’, jak i ‘perfumy’ (nie ma tam rozróżnienia jak we francuskim le parfum i les parfums).
A że wymawia się perfume jako [pe:fju:m], łatwo o bezrefleksyjne przeniesienie do polszczyzny owej artykulacji i na formę pisaną, i na mówioną, tzn. traktowanie jej jako rzeczownika rodzaju męskiego o zakończeniu -um ‒ (ten) perfum, jak np. (ten) album.
Ale to błąd, spory błąd. W polszczyźnie początku XXI w. nie ma żadnej perfumy ani żadnego perfuma. Są wyłącznie perfumy.
MACIEJ MALINOWSKI